"Przywitałam córkę na świecie w zupełnie innej atmosferze niż synka."
Do drugiego porodu przygotowywałam się długo. Codziennie przez kilka miesięcy zapalały świeczki, włączałam medytacje lub afirmacje oraz nagranie “hipnobirth”.Nigdy nie potrafiłam ani medytować ani wizualizować więc było to dla mnie wyjście ze strefy komfortu. Codziennie bralam kąpiel, zapalałam świeczki i próbowałam się rozluźnić.
Kiedy wreszcie nadszedł termin porodu byłam gotowa ale nic się nie wydarzyło. Dzień rozwiązania (a raczej noc) nadeszła 5 dni później. O 20 mąż odwiózł starsze dziecko do cioci bo skurcze przybierały na sile. Co zrobilam? To co zwykle – włączyłam nagranie z medytacją, do kąpieli dolałam olejku eterycznego i skupiłam się na oddechu. Ok. 22.00 kazałam mężowi się położyć bo czułam, że w środku nocy będę go budzić. Sama położyłam się spać ale skurcze tak już się rozkręciły, że nie było mowy o zaśnięciu. Więc zapaliłam świeczki, włączyłam moje nagranie i rytmicznie bujając się na piłce uruchomiłam wizualizacje. Znalazłam się u cioci na wsi, poczułam zapachy tak dobrze mi znane z dzieciństwa, weszłam na polanę i dosłownie czułam ciepło słońca na ramionach i dotyk trawy na gołych stopach. Skurcze były gdzieś w oddali, czułam je jako drętwienie, a nie ból. Włączyłam sobie aplikacje do pomiaru i tylko naciskałam palcem na telefon na początku i końcu każdego z nich. Jakie było moje zdziwienie kiedy się okazało, że skurcze są regularne co 4 min. Obudzilam więc męża i pojechaliśmy do szpitala oddalonego pół godz. od domu. Przez całą drogę słuchałam muzyki relaksacyjnej na słuchawkach i miałam zamknięte oczy. W szpitalu byłam niecałą godzinę kiedy usłyszałam płacz noworodka. Urodziłam na stojąco oparta o łóżko rękoma. Nie byłam ani nacinana ani szyta, ani znieczulana. Udało się. Urodziłam w naturalny spokojny sposób. Przywitałam córkę na świecie w zupełnie innej atmosferze niż synka. To było cudowne doświadczenie takze dla męża. Oddech zmienia wszystko.