"Mogliśmy rodzić w ciszy, w swoim tempie. Czułam się trochę jak w jaskini"
W 34 tygodniu ciąży dostałam zalecenie, aby leżeć. Spodziewałam się porodu każdego dnia. A córka postanowiła przeczekać termin aż o 3dni:) Ależ się na nią naczekałam !:)
Poród zaczął się wieczorem. Byłam pewna, że to to. Zaczęłam świętowanie:) zjadłam czekoladę i wypiłam Pepsi czekające specjalnie na ten dzień:)
Dość szybko znalazłam się w szpitalu. Procedury przyjęcia przebiegały w spokoju
Skurcze były jeszcze leciutkie. Miałam czas, aby poinformować bliskich, wymienić smsy. Przebrać się. Była noc. Szpital był cichutki. Trwał remont i mieliśmy malutką, przytulną salę. Mogliśmy rodzić w ciszy, w swoim tempie. Czułam się trochę jak w jaskini:)
Gdy zostaliśmy sami sprawy nabrały tempa. Położna wróciła, sprawnie i życzliwe przyjeła poród bez zbędnych medykalizacji.
A potem znowu zostaliśmy sami. W ciszy i półmroku. Tuląc naszą śliczną maleńką córeczkę.